piątek, 6 grudnia 2013

Sonet 66

    Wczoraj, kontynuując czytanie Stu najważniejszych książek świata, w rozdziale poświęconym Szekspirowi trafiłam na przytoczony Sonet 66. Spodobał mi się do tego stopnia, że przeczytałam go dziesięć razy i idąc dalej, cały czas miałam ochotę do niego wracać, by na nowo chłonąć jego wersy, dlatego też zdecydowałam się dodać go na bloga, by podzielić się jego niezaprzeczalnym pięknem z innymi:



Dość tego mając, wołam o śmierć cichą:
Dość mam zasługi w żebraczkę zmienionej,
Błyskotek, które kryją nicość lichą,
Wiary najczystszej nikczemnie zdradzonej,
Czci, która kryje zbrodnię pod pozłotą,
Cnoty dziewiczej zhańbionej zbójecko,
Doskonałości zanurzonej w błoto,
Siły, nad którą panuje kalectwo,
Sztuki o ustach zamkniętych przez władzę,
Głupoty, gdy jest lekarzem mądrości,
Prawdy najprostszej, nazwanej prostactwem,
Dobra w niewoli, gdy służy podłości.
Dość mając tego, mógłbym dni me skrócić,
Gdybym miłego nie musiał porzucić. 



Dlaczego ostatnio więcej tu cytatów niż moich własnych myśli? Powody są w sumie trzy.
Po pierwsze: cudze słowa zwykle lepiej potrafią oddać moje własne uczucia, niż zdania tworzone przeze mnie samą.
Po drugie: mądrymi słowami mądrych ludzi zawsze warto się dzielić. Nie po to, by samemu sprawiać wrażenie mądrzejszego, a po to, by te słowa były ciągle żywe, by cały czas znajdowały się w obiegu, by trafiały do ludzi, którzy ich nie znali i w ten sposób wpływały na ich światopogląd. Sama wiele się nauczyłam z przytaczanych przez innych ludzi tekstów, otworzyłam oczy na wiele spraw, które wcześniej ignorowałam (świadomie bądź też nieświadomie), pogłębiłam swoją wiedzę i wrażliwość, choć może tego nie pokazuję, może się to nie przebija przez to, co piszę i co mówię.
Po trzecie: najzwyczajniej w świecie nie mam ostatnio weny do tworzenia dłuższych wypowiedzi pisemnych, które będą miały jako taki sens i nie będą przypominały zapisków półgłówka analfabety.

A tak poza tematem: w końcu spadł pierwszy śnieg, na który tak długo czekałam, co prawda niewiele, ale lepsze to niż nic. No i pierwszy raz w życiu miałam okazję zobaczyć dwa swoje ulubione zjawiska pogodowe jednocześnie: wspomniany wyżej opad śniegu i burzę. Coś pięknego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz