Ludzie bywają tak cholernie irytujący:
A po co?
A na co?
A dlaczego?
Nie przyszłam, to nie przyszłam, po co drążyć temat?
Presja, naciski, ciągłe przypominanie, a tym bardziej próby grania na emocjach - wszyscy wiemy, że to wprowadza mnie w tryb wrednego bachorka, który robi wszystko wszystkim na przekór.
Każdy ma swój nosek i niech trzyma go w swoich sprawach. To ochocze wpieprzanie się w cudze życie przyprawia mnie o mdłości. Ten zrobił to, ta zrobiła tamto... A gówno mnie to wszystko obchodzi; nie mój cyrk, nie moje małpy.
Szkoda, że tak mało osób ma takie podejście.
OdpowiedzUsuńRównież tego żałuję. Życie byłoby o wiele lepsze, gdyby każdy skupiał się przede wszystkim na sobie.
Usuń