Ludzie wymagają ode mnie dorosłości, kiedy to ja nie nacieszyłam się nawet swoimi nastoletnimi latami. Kiedy przypadły, dopadł mnie najgorszy okres mojego życia - samotność, alienacja, przytłoczenie. To uniemożliwiło mi cieszenie się życiem, odcięło mnie od najlepszych etapów bycia starszym nastolatkiem, pozbawiło wielu cennych chwil.
Teraz, kiedy jestem już praktycznie dorosła i staram się na nowo wdrążyć w świat, czuję się przytłoczona, czuję ogromną presję z każdej strony. Strach, chyba przede wszystkim strach, że nie podołam, że wszystkich rozczaruję.
Najbardziej frustruje to, że nikt zdaje się tego nie rozumieć. Podejść do mnie i powiedzieć - żyj jak normalny, dorosły człowiek, rób wszystko, co robią dorośli ludzie, to tak jakby kazać dziecku, które dopiero co nauczyło się raczkować, wziąć udział w maratonie. To fizycznie niemożliwe sprostać takiemu wyzwaniu, tak samo jest ze mną. Jak mogę biegać, nie potrafiąc nawet dobrze chodzić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz