Wczoraj na Twitterze napisałam, że ból jest wtedy, gdy kończy ci się twój ulubiony żel pod prysznic; prawda jest taka, że prawdziwy ból czujesz w sytuacji, w której jako dziecko byłeś typowany na lidera. Najbystrzejszy z rodziny, najurokliwszy, jedyny, który ma szansę coś w przyszłości osiągnąć.
A potem stało się życie i wszystko zostało brutalnie zweryfikowane: znalazłeś się poza podium, ba, już na starcie zostałeś zdyskwalifikowany. Siedzisz na ławce rezerwowych - ty, najdorodniejsza owieczka w stadzie - i obserwujesz, jak cholernie dobrze radzą sobie ci, którzy mieli być przegranymi, a twoje piękne białe futerko zamienia się w czarny kołtun.
Czerń przedostaje się też do twojego umysłu i nie czujesz już nic prócz frustracji i zazdrości, choć robisz wszystko, co możesz, by nie było tego widać, by nikt nie wiedział.
A potem stało się życie i wszystko zostało brutalnie zweryfikowane: znalazłeś się poza podium, ba, już na starcie zostałeś zdyskwalifikowany. Siedzisz na ławce rezerwowych - ty, najdorodniejsza owieczka w stadzie - i obserwujesz, jak cholernie dobrze radzą sobie ci, którzy mieli być przegranymi, a twoje piękne białe futerko zamienia się w czarny kołtun.
Czerń przedostaje się też do twojego umysłu i nie czujesz już nic prócz frustracji i zazdrości, choć robisz wszystko, co możesz, by nie było tego widać, by nikt nie wiedział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz