Lubię, kiedy w moim mieście organizowane są zbiórki ubrań dla PCK, bo zawsze mam coś do oddania i wtedy czuję się lepszym człowiekiem. Ale tylko na chwilę; szybko dochodzę do przykrego wniosku, że to moje pomaganie to czyn czysto egoistyczny. Robię to, by budować swoją wartość jako istota ludzka. I nie chodzi o to, by inni postrzegali mnie jako dobrą duszyczkę, ale bym ja sama się tak widziała, abym nie czuła się jak chodzące, bezużyteczne gówno. To wszystko ma na celu wybielać mnie przede mną samą, więc czy jest w tym w ogóle jakaś szlachetność? Altruizm? Empatia? Tak zwane dobre serce?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz