piątek, 24 lipca 2015

A z mą krwią płynie autodestrukcja

        Dosłownie. Każdy tylko wybiera sobie inne narzędzie zagłady: alkohol, narkotyki, leki, psychopatyczny mężulek, izolacja. 
Próbowałam nawet doszukiwać się czegoś w nazwisku, ale nic tam nie ma, może oprócz naciąganego skojarzenia z uciekaniem od życia.
To zwykłe fatum, może rzucona przed wiekami klątwa. Potężny zły urok ciążący na każdym potomku człowieka, który musiał komuś nieźle podpaść. Nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się, że jakiś mój daleki przodek był siejącym grozę okrutnikiem, któremu każdy złorzeczył. 
Nie, wcale nie wierzę w klątwy. 
Pechowe przeznaczenie?
Równie naciągane, ale mimo wszystko sensowne. Bo wystarczy spojrzeć na żywot prowadzony przez bliską ci osobę, by uznać, że i ty tak musisz skończyć. Nie możesz, MUSISZ. Rusza machina autosugestii i bum, tak powstaje nieudacznik!
Choć Walter Sparrow twierdzi, że przeznaczenie można zmienić, wszystko jest kwestią podejmowanych przez nas decyzji. 
Tak, wczoraj po raz kolejny obejrzałam Numer 23 - zawsze po tym filmie mam ochotę napisać równie psychodeliczną książkę, jak ta, która stanowi oś fabularną  tegoż obrazu. Ale nie potrafię. Musiałoby mi zdrowo odbić, bym wykrzesała z siebie coś tak mrocznego i genialnego. 
Wrócił też temat cyfry rządzącej mym losem - 6. Niestety te myśli nie popychają mnie w obsesję. Nie umiem być wariatem. Niestety czy stety? Ciągle się waham... 

niedziela, 12 lipca 2015

Nie chcę być kobietą

        I nie chodzi tu o brak identyfikacji z płcią, a o świadomość, że nie spełnia się wymogów. Że jest się poza wszelkimi standardami narzuconymi na tę konkretną grupę. 
Chodzi o poczucie, że nie jest się godnym tego miana. 

poniedziałek, 6 lipca 2015

Wyładowania

        Takich burz jak te, które nawiedziły moją mieścinę w miniony weekend, jeszcze nigdy nie widziałam. Błyski były tak intensywne i tak częste, że zmuszona byłam zasłonić okna, choć zwykle w nocy tego nie robię ze względu na strach przed ciemnością. Jednak po czterdziestostopniowych upałach i paskudnym bólu kolan, a zwłaszcza prawego, nie mogłam się spodziewać niczego innego. 
Tak, po ostatnim urazie moje kolano zyskało supermoc nieomylnego przepowiadania wyładowań atmosferycznych. Prawie jak superbohater. 



        Od dłuższego czasu próbuję zrozumieć naturę ludzką, ale nie potrafię. Umiem wytłumaczyć niektóre zachowania logicznym ciągiem przyczynowo-skutkowym, ale w wielu przypadkach logika nie ma racji bytu. Osobniki ludzkie zachowują się tak irracjonalnie i tak nieodpowiednio do zaistniałej sytuacji, że niczym nie da się ich postępowania wyjaśnić. 
         Ja również bywam wredna, ludzka rzecz, ale poziom podłości, jaki reprezentują niektórzy ludzie, z którymi dzielę korzenie, dosłownie mnie przeraża i napawa ogromnym obrzydzeniem. 
Nie reaguję tak jak zareagować powinnam tylko dlatego, że zalecono mi nie zniżać się do tak żałosnego poziomu. Przez szacunek stosuję się do tej rady, ale nie wykluczam, że kiedyś poziom krytyczny zostanie przekroczony i rozpęta się prawdziwe piekło. 

środa, 1 lipca 2015

Rzeczywistość vs egomaniak

         Weszłam dziś na zupełnie nowy, wyższy poziom irracjonalnej egomanii. Wpadłam na osobę, która nie raz zalazła mi za skórę i spojrzałam na nią z taką wyższością, że dosłownie zmalała w oczach. Jest znacznie wyższa ode mnie, mimo to widziałam ją jako marnego karzełka, nie dorastającego mi do pięt. Nie wiem, skąd to się wzięło, nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam. Po prostu nagle wypełniło mnie poczucie, że jestem kimś lepszym. I wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Cholernie mi się to podobało. Tak bardzo, że chciałabym się tak czuć codziennie, choć wiem, że to złe i kompletnie bezpodstawne, bo z logicznego punktu widzenia to ona mnie przewyższa, nie tylko wzrostem, ale i pozycją społeczną. 
Nie wykluczam, że to zwykły mechanizm obronny, reakcja na odrzucenie i pominięcie. Zamiast się mazać, że nie chcą mnie w swoim kręgu, wmawiam sobie, że jestem od nich lepsza i odczuwają to, że nimi gardzę.
        Naginanie rzeczywistości to najwspanialsza umiejętność, jaką kiedykolwiek posiadłam.