środa, 25 listopada 2015

Naturalna radość

        Zbudziłam się dziś w godzinach, które w moim odczuciu są porannymi, i pierwszym, co zobaczyłam za oknem był zalegający na świerkach śnieg. 
Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wyskoczyłam z pościeli uśmiechnięta od ucha do ucha. Uśmiech się poszerzył, gdy dostrzegłam wirujące w powietrzu płatki. 
Przez resztę dnia miałam dobry humor, mimo iż śnieg stopniał po kilkunastu minutach i nie wszystko potoczyło się tak, jakbym sobie tego życzyła. 
        Aż chciałoby się rzec - mała rzecz, a cieszy! 

piątek, 20 listopada 2015

Nie lekceważ mocy białej czekolady

        Uwielbiam wietrzne, deszczowe noce. Głośny szum i odgłos uderzających o szybę kropel zagłuszają mój wewnętrzny hałas.
        Cały dzień ubolewam nad tym, że nie potrafię wziąć się w garść, zrobić kroku na przód. Sromotną porażkę w walce z własnymi słabościami rekompensuje mi gorąca biała czekolada. 
Nieudacznik pozostanie nieudacznikiem... 

sobota, 14 listopada 2015

.............

Nie mogłam dzisiaj zasnąć. 
Brak empatii, ślepa nienawiść, bezmyślna przemoc. 
Przerażające dzieło ludzkich rąk. 
Nie chcę żyć na takim świecie. 

poniedziałek, 9 listopada 2015

Bełkotliwie bełkoczący bełkotliwy bełkot

        Codziennie testuję swoje szczęście, chodząc po śliskich, nierównych kamieniach. Tylko czasem osuwa się mi stopa, ale nigdy nie kończy się to upadkiem, który mógłby mieć opłakane skutki.
        Od czasu do czasu odnoszę wrażenie, że jestem nieśmiertelna. I wcale mnie to nie cieszy. 

wtorek, 3 listopada 2015

Szczur między puszkami

        Mroźna listopadowa noc. Ulica spowita gęstą mgłą. Niemal grobową ciszę przerywa nagle intensywny hałas. Pies zaczyna złowrogo szczekać. Każdy porzuca swoje zajęcia i podbiega do najbliższego okna. Niczego nie można dostrzec, a rumor się nasila. Razem z nim rośnie niepokój, przez głowę przechodzi myśl, by pochwycić największy nóż - w razie, gdyby trzeba było się bronić. 
Klamka balkonowych drzwi ustępuje, korytarz wypełnia się zimnym powietrzem, przez ciało przechodzi dreszcz. Snop światła zalewa fragment trawnika, po czym powoli się przesuwa i zatrzymuje na torbie z motywem czerwonych róż. Ta co chwila wypluwa po jednej zgniecionej puszce. 
Przestrach mija, jego miejsce zajmuje zaskoczenie. Czyżby jakaś magia? nasuwa się bezwolnie. Odpowiedź przychodzi kilka sekund później, gdy z torby wysuwa się niewielki pyszczek, a potem reszta szczurzego ciała.
Puszki biznes marny, ale gromadkę szczurzątek z czegoś utrzymać trzeba...