Pewien znany hipermarket znacząco obniżył ceny napojów gazowanych; już na godzinę przed otwarciem cały plac zapełniony był ludźmi. Do niektórych, ani chybi, musiały wrócić wspomnienia z PRL-u.
Wrzawa i ekscytacja, zupełnie jakby czekano na przybycie jakieś wielkiej osobistości.
Kiedy wrota w końcu się rozsunęły, tłum wlał się do hali na wzór stada rozwścieczonej szarańczy. Ludzie wyrywali sobie z rąk butelki, jak gdyby od nich zależało ich dalsze istnienie. Posypały się przekleństwa, pofrunęły włosy, krew nie polała się tylko dzięki czujnemu oku ochroniarza.
Półki i palety zostały ogołocone w ciągu paru minut, kasy przeżyły istny szturm, w kolejkach rozpoczęła się kolejna runda pojedynków na bluzgi.
Agresja - choroba przenoszona drogą kropelkową, pierwsze objawy pojawiają się już sekundę po zakażeniu. Sklep stał się strefą epidemii.
Czy zaleje resztę miasteczka, okoliczne wsie, cały kraj, a potem świat?
Ale co to? Istny cud! Wystarczy przekroczyć próg i wszystko wraca do normy! Pan, który próbował wyrwać pewnej pani rękę, uśmiecha się teraz do niej uprzejmie i pyta o zdrowie. Cała dzikość została wessana przez czujnik ruchu i przekazana do zbiornika, gdzie będzie leżakować aż do kolejnej promocji.