Męczy mnie nadmiar czasu, zawsze jest za wcześnie, a wszyscy dookoła mówią o jego niedoborze.
Potrafię słuchać, ale szybko się nudzę. Wolę mówić, wypluwać swoje racje, emocje.
Już się z nikim nie porównuję, nie uznaję hierarchii.
Coś jest czymś, coś innego jest czymś innym, wszelkie różnice i podobieństwa to naturalny stan rzeczy.
Ocena to odruch subiektywny, w gruncie rzeczy zbędny.
Wyzbyłam się pewnych potrzeb, inne zagłuszam.
Udam, że rozumiem, o co chodzi i wszystko uszanuję. Nie należę (już) do osób, które błagają o cudzą uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz