czwartek, 23 maja 2013

Umysłowe bombardowanie

             Za oknem żywi ludzie, inny wymiar, inne życie...

         Znów bombardują mnie myśli, które odpychałam od siebie przez kilka ostatnich tygodni. Przez te dni nie czułam potrzeby wywalania z siebie smutków, bo potrafiłam nad nimi zapanować, teraz znowu natłoczyło się tego cholerstwa i nie mogę się przebić do pokładów swoich idyllicznych wizji. 
        Siedziałam dziś na kanapie i w głowie prowadziłam swoją wizytę u terapeuty. W myślach mówiłam to, co powiedziałabym w rzeczywistości, gdybym nie zamieniała się w bezmózgą gąskę, kiedy to mam rozmawiać z kimś o swoich problemach. 
         Dziś włóczę się jak cień, jestem w kiepskiej formię psychicznej i fizycznej. Co chwila ktoś mnie pyta, co mi jest, bo wyglądam, jakbym miała zaraz umrzeć. Odczuwam ból cielesny i mam paskudne myśli, a to zawsze odbija się na mojej aparycji. 
Dzisiaj mam ochotę zrzucić trzydzieści kilo i umrzeć z wycieńczenia. Dzisiaj pochłania mnie paskudna monotonia mojego bytu i nieokiełznane poczucie gorszości, wyobcowania, bycia człowiekiem setnej kategorii. 
Dzisiaj mam po prostu gorszy dzień. Tak zły, że nawet nie jestem w stanie karmić się swoimi fałszywymi nadziejami na to, że kiedyś będzie lepiej... 



I think I'll be alright, just as long, as I feel the sun again...  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz