Wczoraj doznałam czegoś w rodzaju olśnienia - doszłam do wniosku, że nie mam absolutnie żadnych podstaw ku temu, by przejmować się krytyką i obelgami Górnej Czwórki, bo mają oni spaczony, oderwany od rzeczywistości obraz mej osoby.
Wszystko zaczęło się od starego sennika, w którym zawarto również znaczenia imion. Dla zabawy zdecydowałam się na głośny odczyt przypisanych naszym imionom cech.
Przy swoim znalazłam min. dobroć, zdolności artystyczne ze szczególną skłonnością do rozwijania umiejętności literackich i poczucie humoru.
Reakcją Górnej Czwórki był głośny, wręcz szyderczy śmiech, bo przecież rzekomo nigdy nie napisałam nic poza wypracowaniami szkolnymi, nie mam za grosz poczucia humoru, a o dobroci w moim przypadku nie ma nawet mowy, bo przecież jestem takim podłym człowiekiem, złem wcielonym.
I wtedy to do mnie doszło: oni absolutnie nic o mnie nie wiedzą. Nie patrzą na mnie przez pryzmat faktów, a swoich, nie wiem skąd wziętych opinii, które zupełnie nie pokrywają się z rzeczywistością.
Nie mogę brać sobie do serca zdania kogoś, kto patrzy na me odbicie w krzywym zwierciadle, zamiast na tę prawdziwą osobę, która przed nim stoi.
Poczułam niewymowną ulgę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz