niedziela, 20 maja 2018

Na zewnątrz

Odgłosy świata zewnętrznego wpędzają mnie w ataki paniki. Szum wiatru, skrzypienie drewna, ludzkie głosy, ryk silników, zatrzaskiwane drzwi, otwierane bramy. Wszystko takie wyraźne, spotęgowane do granic wytrzymałości. Jakby otaczały mnie potężne głośniki.
I trzęsę się potwornie, zapadam w samej sobie. Oplatam ramionami, zaciskam zęby. Mocno, do bólu. Otacza mnie niewidzialna klatka, jej szczeble zaciskają się boleśnie na całym ciele. Boje się ruszyć. Nie mogę się ruszyć. 

środa, 16 maja 2018

Potrzeba

Potrzebuję deszczu 
oczyszczenia 
Zimnego powietrza 
wolnego od toksyn
Oddechu bez śladu 
autodestrukcji 
Kroków spokojnych
wolności 

poniedziałek, 14 maja 2018

Pragnienie ciszy

Wrzaski, wrzaski, ciągłe wrzaski! 
Ot cała międzyludzka komunikacja. 
Coś we mnie pęka, rozdziera od środka. 
Trę twarz, mam nadzieję, że zacznę krwawić. 
Takie dramatyczne, poetyckie oczyszczenie, 
które nigdy nie nadchodzi. 

sobota, 12 maja 2018

Duszność duszy

Nie mam czym oddychać 
W gruncie rzeczy wstydzę się ludzkich odruchów 
Posiadania uczuć
Pragnienia to słabości
Słabość mnie przeraża
Bo pełno jej we mnie
Choć próbuję ją maskować
Chować nawet przed samą sobą
Przed samą sobą przede wszystkim
Duszę się we własnej atmosferze
Duszę się powietrzem 

piątek, 11 maja 2018

Słowotok #12

Śmierć desperacji to wolność umysłu. Wolność myślowa, wolność twórcza. 
Pragnienie łatek to dobrowolne zakuwanie się w kajdany.
Chcę być jak ta, chcę pisać jak ten, bo wtedy tamta i tamten zwrócą na mnie uwagę. Po co mi ta uwaga, nie wiem, ale jej potrzebuję. Do czego, nie wiem, potrzeba nie musi być logiczna. 
Idiotyzm! 
Nie dostrzegać różnicy między chęcią a potrzebą, jeszcze gorsze skretynienie. 

czwartek, 10 maja 2018

Rdza

Woda śmierdzi, zostawia paskudny posmak w ustach. 
Jest niemal tłusta, jakby wydalała ją zardzewiała rura.
Wszystko rdzewieje, gnije i śmierdzi. Cały świat. 

wtorek, 8 maja 2018

Poranna monotonia

Temperatura rośnie, zakopuję się w pościeli. Wymiatam z zębów resztki maślanej bułki. Szczypie mnie język, obolałe wnętrzności burczą z niezadowolenia. 
Kolejna kapsułka popita wygazowaną wodą. Poranna monotonia. 
Drzewa falują dokładnie tak samo jak wczoraj. Jest nieco więcej słońca, a ja nie mogę zasłonić drugiej rolety. Nie ma jej. Okazała się kolejnym jednorazowym produktem. Jak pierwsza, która tylko się rozwija. 
Brzuch syczy wściekle; jelita stymuluje się łatwiej niż umysł, choć też bywają uparte. 
Gdzieś wyje alarm, miejska syrena. Próbuję sobie przypomnieć, czy obchodzimy dziś jakieś święto. Nie mam pojęcia. 
Nie boli mnie dziś głowa, więc proszki wcale nie są za silne i faktycznie ich potrzebuję. Cudza logika bywa cholernie nielogiczna. Boli mnie fakt, że są ludzie głupsi ode mnie. Moja głupota jest dotkliwa, ich musi być niemal kalectwem. 
Telefon się wydziera. Nie odbiorę. Wyjść spod kołdry i trzymać brudną słuchawkę? Obrzydliwość. 
Nie mam ochoty się kąpać, to zbyt wielki wysiłek. Im dłużej będę leżeć, tym krócej będę funkcjonować. 
Znów telefon. Niech brzęczy, nie będę z nikim rozmawiać, boli mnie szczęka. 
Wibracje. Oddzwaniam dla świętego spokoju - nie zniosłabym kolejnej dawki hałasu.
Co robisz? 
Gdzie jest babcia? 
Kolejna seria bezsensownych pytań, na które nie mam siły odpowiadać. 
Jesteś nerwowa. 
Jestem znudzona, zmęczona i przytłoczona koniecznością codziennego trawienia tych samych myśli i odczuć. Stresują mnie nerwy, które pojawią się za dwadzieścia godzin, wykańcza zależność od innych. 
Wyznanie matczynej miłości. Odpowiadam beznamiętną formułką. 
Czy ja potrafię kogokolwiek kochać? Sama już nie wiem... 

poniedziałek, 7 maja 2018

Słowotok #11

Zmuszam się do czytania, by zabić czas. Dni, tygodnie i miesiące płyną zatrważająco szybko, z kolei minuty i godziny ciągną się w nieskończoność. 
Znów odczuwam przytłaczające pragnienie stworzenia czegoś ze słów, ale mam pustkę w głowie - nie licząc myśli z serii: i tak nic z tego nie wyjdzie. Wątpię w swoje umiejętności (co według Sylvii Plath jest wrogiem kreatywności) czy ich nie posiadam? Nie czuję już potrzeby wystawiania się na cudzy osąd, a jednocześnie wiem, że bez niego będę bezustannie uderzać głową w mur, który sama stawiam. 
Czy to w ogóle jest istotne? Czy powinnam zaprzątać sobie tym umysł, skoro muszę być teraz skupiona na powrocie do normalności? Nie wiem, czy powrót to odpowiednie słowo, skoro w gruncie rzeczy nigdy nie czułam się normalna, a jedynie czasem udawało mi się udawać normalność. 
Najchętniej bym zasnęła. Zawroty głowy i ta nieznośna lekkość w jej obrębie tylko nasilają to pragnienie. Gdybym nie miała wokół siebie ludzi, całą dobę spędzałabym w łóżku. Nawet kąpiel wymaga ode mnie potężnego samozaparcia. Nie umiem po prostu wstać i egzystować, do wszystkiego muszę się zmuszać, nawet do przewrócenia na drugi bok. 
Zamiast wyjść z łóżka wyobrażam sobie, że to zrobiłam i czuję się jeszcze słabsza, bo to tak, jakbym robiła to dwa razy. 
Czy kiedyś zacznę tryskać energią? Czy wrócą mi chęci? 
Słońce zbrukało połowę lewej dłoni, ciągle się zapominam i próbuję trzeć oczy jej tłustą powierzchnią. Zapach nagietka mnie powstrzymuje. Wiem, który aromat jest prawdziwy, a który nie, przynajmniej tyle. 

sobota, 5 maja 2018

Słowotok #10

Podświadomość podpowiada mi, że nadal nie potrafię znieść odrzucenia. Nadal niewyobrażalnie cierpię, kiedy ktoś wybiera kogoś innego, gdy mógł wybrać mnie. 
Nie potrafię pisać, bo jestem martwa. Mam dobre pomysły, znam setki pięknych słów, wiem, co z czym doskonale współbrzmi, a i tak efekt końcowy jest infantylnie płaski. Nie żyję, dlatego produkuję marną grafomanię. 

piątek, 27 kwietnia 2018

Słowotok #9

Ładne słowa zestawione z innymi ładnymi słowami. Kiedy coś jest ładne, nie musi mieć sensu. Niepotrzebna jest żadna głębia, a tym bardziej logiczny klucz. Przypadkowe zestawienie tworzy zgrabną całość i to w zupełności wystarcza. 
Zgrabny, obrzydliwe słowo pięknie nacechowane. To chyba ta druga strona medalu. 
Komunał! Nie ma od nich ucieczki. Nie da się też uciec przed pierwotnymi instynktami, zwłaszcza gdy traci się krew. 

wtorek, 24 kwietnia 2018

Słowotok #8

11:53, znów nie mogę wyjść z łóżka. Na myśl o kąpieli robi mi się niedobrze. 
Powinnam coś robić, ale nie mam siły! 
Bla, bla, bla i tak każdego dnia, do usranego znudzenia. 

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Słowotok #7

Pierwszy raz śniłam o sobie w ciele dzikiego zwierzęcia. Niesamowite poczucie wolności nieporównywalne z niczym innym.
Brak konkretnego celu przy jednoczesnej możliwości dostania się w każde miejsce na Ziemi. 
Marzę o tym jako człowiek, ale za bardzo się boję. 

sobota, 21 kwietnia 2018

Słowotok #6

Chaos kontra pustka; tak usilnie próbuję coś z siebie wykrzesać, a wypluwam tylko krótkie, banalne komunikaty.
W dzieciństwie słowo banalny kojarzyłam wyłącznie z bananami. 
Jak zdanie może być bananowe? Przecież słowa nie mają smaku ani zapachu.
Wszystko, co wypluwam (werbalnie), pachnie bananami. I jestem tak samo zniesmaczona (choć uwielbiam banany) jak zniesmaczona byłam wczoraj, słysząc w reklamie komunał (to skojarzenie ma mniej przyjemny aromat) o Bieszczadach. 
I tak właśnie się czuję: jak ten wypalony reklamowiec chwytający się desperacko utartych do bólu hasełek, byle tylko coś z siebie wyrzucić, byle coś spłodzić. 
Może powinnam pracować w reklamie? Pod presją, nawet tą narzuconą przez samą siebie (czyt. seria Słowotoki), płodzę godne pożałowania hasełka, jak dzisiejsze:

Samoświadomość - naturalny pogromca kokieterii. 

Miałam się rozwodzić nad złem kryjącym się za terminem kokieteria, ale gorsze od wymuszonych słowotoków (ajć!) jest tylko stereotypowe narzekanie, okraszone nutą samopochwały. 

środa, 18 kwietnia 2018

Słowotok #5

Wynikająca ze strachu desperacja i samolubstwo nie pokonają natury, nie zatrzymają kolei rzeczy. Zrozumienie i zaakceptowanie celu, do którego zmierza każde żywe istnienie, to jedno z tych oczyszczających doświadczeń pozwalających na zrzucenie pewnej części ciężaru narzuconego przez społeczeństwo. 
Czym w oczach prawilnego obywatela jest człowiek, który nie płacze na pogrzebie i nie nosi żałoby? 
Istotą złą do szpiku kości. 
Wariatem.
Psychopatą. 
Nikomu nie wpadnie do głowy określenie "otwarty umysł akceptujący nieuchronność losu".
Strach przed śmiercią, przed nieznanym niebytem przesłania zdrowy rozsądek. 
Każda strata wywołuje żal, ale każdy żal kiedyś mija; wszystko jest kwestią przestawienia się na nową częstotliwość. 
Tak działa natura. 

wtorek, 17 kwietnia 2018

Słowotok #4

Wyobrażenie ruchu zastępuje ruch.
Wyimaginowane kule zabijają.
Nocne mordowanie potęguje szum.
Szum blokuje wszystkie myśli.
Słowa nie płyną,
nie toczą się nawet leniwie. 

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Słowotok #3

Kiedy jestem sobą? Co udaję, a co jest prawdziwe? 
Dużo czasu poświęcam na przetwarzanie cudzych emocji, tak jest ciekawiej. 
Obcy chaos zagłusza mój własny. 
Pustka, czarna plama i światłowstręt. 

niedziela, 15 kwietnia 2018

Słabość

bez przyzwyczajeń
bez korzeni
nieistniejące istnienie
słabość słabej istoty
do istot słabych
magnetyczne przyciąganie
bezwolne pragnienie
naprawienia świata
którego naprawić się nie da

Słowotok #2

Męczy mnie nadmiar czasu, zawsze jest za wcześnie, a wszyscy dookoła mówią o jego niedoborze. 
Potrafię słuchać, ale szybko się nudzę. Wolę mówić, wypluwać swoje racje, emocje. 
Już się z nikim nie porównuję, nie uznaję hierarchii.
Coś jest czymś, coś innego jest czymś innym, wszelkie różnice i podobieństwa to naturalny stan rzeczy.
Ocena to odruch subiektywny, w gruncie rzeczy zbędny. 
Wyzbyłam się pewnych potrzeb, inne zagłuszam. 
Udam, że rozumiem, o co chodzi i wszystko uszanuję. Nie należę (już) do osób, które błagają o cudzą uwagę. 

sobota, 14 kwietnia 2018

Słowotok

Czasem tracę skupienie
i wszystko mnie boli,
i chce mi się płakać,
i nie mogę znaleźć słów.
Oddychanie boli, a dotyk,
dotyk znika.
Forma jest nieistotna,
istotna jest treść;
zapach, smak, brzmienie.
I ból, ból jest ważny
nie wiem, z jakiego powodu.
Nie winię samej siebie
jestem tylko zła
i zniesmaczona,
choć smaku nie pamiętam.

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

środa, 4 kwietnia 2018

Kobieta ze snu

Kobieta ze snu mówiła o psie, choć miała chomika. Kobieta ze snu ciągle powtarzała, że muszę wyjść za mąż. Kobieta ze snu dawała mi drogie prezenty. Przed domem kobiety ze snu czołgał się ptak z wyrwanym skrzydłem. 

piątek, 30 marca 2018

Motto

Nie mam siły
powtarzane
setki razy
tysiące.

Sztuczny hałas
biała plama
liczę
włosy.

I znowu myślę
bezwolnie
wolałabym
wcale.

Jak się czujesz?
Co tak długo?
Brak mi siły
nie wstaję.

niedziela, 25 marca 2018

Ciało

Ciało to wyłącznie ograniczenie. Twarz jest zawsze inna. 
Po przebudzeniu nie ruszam się, bo wszystko jest nierealne. Zęby też myję obok siebie. Wytężam wzrok i próbuję rozpoznać odbicie - to nie ja, to tylko wypożyczona fasada. 
Nie wiem, jak naprawdę wyglądam, jeszcze sobie tego nie zwizualizowałam. Może w ogóle nie mam cielesnej powłoki? W końcu ciało to ograniczenie. 
Dłonie są zbyt sztywne, a wnętrzności zbyt obolałe, by godnie wyrazić to, jak i czym się czuję.
Tak, ciało to ograniczenie.  

wtorek, 20 marca 2018

Rozstrzelanie

Umieranie
we śnie
świadome
bezbolesne
niedokończone
opłakane potem
i krwią
żałobny smutek
i niemoc 
może żal
a może rozczarowanie

czwartek, 15 marca 2018

Płonący język

Dziura w twarzy
Infekcja
Asymetryczne plamy
z papryki
Pretensjonalność 
jest dziś w cenie
Prostota gnije
razem z dziurą w twarzy

wtorek, 13 marca 2018

Rozdzielając słowa uzyskujesz wiersz

Prymitywna prokreacja
Dojmująca defekacja
Bezwartościowa bzdura
Natura!

Proszę, kpiarzu, kpij
Spłycający rym
I rytmu brak. 

sobota, 10 marca 2018

Zemsta

morze twarzy
las rąk
uciekaj!
uciekaj! 
uciekaj!
jak?
dokąd?

łańcuch spleciony
ze strzępków
godności
krew
brak tchu
zasłużył 
sobie 
na to

niedziela, 4 marca 2018

Przyjęcie

Długi, pusty stół zestawiony z innymi pustymi stołami. Spod ciemnoszarej spódnicy wystają obsypane czarnymi włosami nogi. Tak mi wstyd. 
Zapomniałam o makijażu. Wszyscy na mnie patrzą i podają ręce. Czuję, że się czerwienię. 
Na trybunach stoi zespół - dwudziestoosobowy. Chcą rozpocząć występ, ale przerywa im deszcz. 
Wszyscy uciekają, chowają się pod namiotem, a ja stoję. Nie ruszam się na krok, pragnę oczyszczenia. 
Ktoś pociąga mnie za rękę, robi się sucho. Chcę do domu, chcę się przebrać, wyglądać jak dama. 
To takie niefeministyczne, gdzie twoja niezależność, dumna odrębność?! krzyczy jakiś cienki głosik. 
Wypacykowana lalunia oznajmia, że i ona nie ulega presji piękna. 
Kłamstwo! powtarza się sopran. Twoja twarz to maska ulepiona z fluidu.
Lalunia ciągnie mnie za rękę. Potykam się na schodach. Nie upadam, biegniemy dalej.
Siłą woli zrzucam z tablicy medal, który dostał ktoś inny, a który należał się mnie. 
Czarownica! wrzeszczy mała dziewczynka. Uciszam ją, chwytając za gardło. Ona też podziwiała tę drugą zamiast mnie. 
Rzucam ją na ścianę, osuwa się powoli. 
Zabiła ją!
Nie, gówniara się potknęła. 
Nie wierzą mi, znów muszę użyć przemocy. Rozbijam śliczną główkę o brązową futrynę. Tym razem winę zrzucam na zdezorientowanego chłopca. 
Wielkie czarne oczy krzyczą NIEWINNY, ale ja nie mam serca. 
Dawna miłość w białym garniturze porywa mnie w ramiona. 
Musi być jak na filmach!
Odchylam się powoli, miękkie wargi atakują spierzchnięte usta, język muska podniebienie.
Leżę na chodniku, Biały Garnitur na mnie. Tak cholernie nie lubię się całować. 
Ktoś mnie podnosi. Maszeruję pośrodku zbitego w wojskowym szyku tłumu. 
Chronią mnie, kochają mnie, nie pozwolą, by ktoś mnie skrzywdził. I pierzchną po chwili. Brązowy Uniform ściska mi rękę. 
Będziesz cierpieć! cedzi ochryple i przypala suchą skórę papierosem.  
Robiłam to sobie sama setki razy, kpię z niego zawadiacko. 
Wypalę z ciebie chorobę. 
Lepiej wypal ze mnie życie. 

sobota, 3 marca 2018

Tydzień

Kondycja ciała oddaje stan umysłu -
tak słyszałam.
Psychiczne toksyny brukają skórę.
Niespodzianka! 
"Bez słońca nie ma cienia".
Nadal chcesz umierać?
Wąchając czekoladę, czuję mleko;
coś poszło nie tak. 


czwartek, 1 marca 2018

Współczesność

Fanatyczna fascynacja
Melodramatyczne modły
Romantyczna racjonalizacja
Pompatyczna podłość

Uduchowiona udręka
Emocjonalna ejakulacja 
Monotematyczna męka
Krótkowzroczna kalkulacja

Apatyczna agresja
Maniakalny marazm
Dekonstruktywna dygresja
Kontentująca kara

Harda hipolibidemia 
Obsesyjna onanizacja
Astronomiczna anoksemia 
Intymna izolacja 

środa, 21 lutego 2018

Introspekcja

bezimiennym brzegiem 
bezowocna bzdura
brzemię niesie
niema niemocy
nie może wykrzyczeć
dusi się
nic nie pamięta
niczego nie strzeże
brodzi bez celu
białą krwią broczy

wtorek, 20 lutego 2018

Wspomnienie piątkowej nocy

Pokazuję, co ukrywam
nie umiem tańczyć.
Pożerające się usta
filtr, sprawne palce. 
Kiedy braknie im oddechu?
Nie powiem, z braku doświadczenia.
Parodia najlepszych lat
jedyny przejaw człowieczeństwa.