poniedziałek, 5 września 2016

Wrześniowe wyzwanie - dzień piąty

        Kiedy leżałam na łóżku i pochłaniałam bułkę z masłem i ketchupem, do głowy wskoczyła mi myśl o marnowaniu czasu. Nie minut, nie godzin, ale lat. 
         Mogłabym robić ważne rzeczy, a gapię się w okno i macham stopami w rytm nuconego Piano Man
         "Jestem pewien, że mógłbym być gwiazdą filmową, gdybym tylko miał możliwość wyrwania się z tego miejsca..."
        Czy te wszystkie gdybania to tylko głośno wypowiadane marzenia nie mające szans się ziścić, czy podsuwane przez podświadomość wizje życia, które człowiek prowadziłby, gdyby w pewnym momencie swojego istnienia podjął inną decyzję?
        Zawsze mnie to przerażało, z pozoru nieistotna rzecz może zmienić całe życie. Jedno tak zamiast nie i byłabym w zupełnie innym miejscu. 
        Czasem chciałabym mieć możliwość zobaczenia alternatywnej wersji swojej egzystencji, ale tylko czasem, bo im dłużej nad tym myślę, tym wyraźniej widzę, że w tym przypadku ignorancja to błogosławieństwo. 
        Każdy palnąłby sobie w łeb, wiedząc, że byłby kimś, gdyby tylko dwudziestego pierwszego września tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego roku wybrał odwyk zamiast butelki wódki 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz