Nic mnie ostatnio w mym otoczeniu nie irytuje tak bardzo jak ludzka niewdzięczność. Człowiek się stara, pomaga, załatwia, a potem nie usłyszy głupiego dziękuję, spotka się z marudzeniem i całkowitym zmarnowaniem podjętych wysiłków.
Po raz pierwszy musiałam świecić za kogoś oczami. Pierwszy i ostatni. Okropne doświadczenie i kolejny argument za tym, by nigdy się nie rozmnażać - w końcu jednym z zadań matki jest usprawiedliwianie nieodpowiedzialności dzieci, jestem na to za dumna, zbyt mnie to poniża. Zresztą i czasy są kiepskie, ten rozwój technologiczny, te dzieciaki przylepione do ekranów telefonów, snujące się i zachowujące jak zombie.
Marnowany potencjał, zbyt duże rozczarowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz